Głucho i samotnie w Kancelarii Prezydenta. W ostatnich miesiącach Aleksander Kwaśniewski rozstał się z dwoma najbliższymi współpracownikami - Markiem Ungierem i Markiem Siwcem. Do dziś nie znalazł ich następców...

To syndrom schyłku kadencji – twierdzi Andrzej Drzycimski, człowiek, który z bliska obserwował już zmierzch prezydenckiego 5-lecia. Każdy chce się zapisać w historii dobrze. To taki psychologiczny moment - początek i koniec. Kim się zaczyna, kim się kończy. Zdaniem byłego rzecznika Lecha Wałęsy prezydent Kwaśniewski pozbywa się ludzi, którzy obciążali jego hipotekę.

Gdyby prezydent źle oceniał, gdyby miał dużo uwag krytycznych, założę się, że te osoby odchodziłyby wcześniej, szybciej. Dlatego nie da się powiedzieć, że odejście Marka Unglera jest wynikiem pozbywania się kogoś, kto może przeszkadzać - zaprzecza Dariusz Szymczycha z Kancelarii Prezydenta. Ale czyż nie podobnie było z Markiem Siwcem?

Kancelaria twierdzi, że to koniec rozstań, teraz mają nastąpić przyjęcia – do końca stycznia mamy poznać następców obu Marków.