Krakowski sąd zwrócił prawo jazdy wojewodzie małopolskiemu Stanisławowi Kracikowi. Urzędnik stracił dokument 10 dni temu, w czasie badania alkotestem, który wykazał u niego 0,4 promila alkoholu w wydychanym powietrzu.

Wojewoda zażądał kontroli na stacjonarnym urządzeniu, które pokazało wynik - 0,0. Korzystając z doświadczeń wojewody pamiętajmy, żeby nie godzić się na powtórne badanie na tym samym urządzeniu, które wstępnie wykazało w naszym organizmie obecność alkoholu. W takiej sytuacji zażądajmy testu na alkomacie stacjonarnym, który znajduje się w komisariatach policji, a zyskamy na tym od 30 do 60 minut.

Jest to okoliczność pewna, obiektywna, która miała miejsce i jej już w żaden sposób nie zmienimy. Natomiast faktem jest to, że to drugie urządzenie wykazało negatywny wynik. Czyli, że w wydychanym powietrzu alkoholu nie ma, a zatem nie ma go w organizmie - uzasadnił wyrok sędzia.

Sędzia Rafał Lisak zwraca jednak uwagę, na fakt, że w polskim prawie nie ma precedensów. Oznacza to, że gdy stracimy prawo jazdy w podobnych okolicznościach, nic nam nie da powoływanie się na przypadek wojewody Kracika.