Minister zdrowia Ewa Kopacz zapowiedziała, że jej resort jest gotowy do refundacji in vitro dla wszystkich chętnych. Podkreśliła, że ma już symulację kosztów. Wcześniej poparcie dla refundacji tej metody zapłodnienia ogłosił Bronisław Komorowski.

Jak mówiła Kopacz dziennikarzom, zgodnie z szacunkami resortu zdrowia, koszty refundacji in vitro sięgałyby ponad 10 mln zł. Dodała, że trudno w tej chwili mówić o szczegółach, bo nie wiadomo ile osób zdecyduje się na korzystanie z tej metody.

Lekarze twierdzą, że to środki na mniej więcej tysiąc terapii. Jednak minister Kopacz twierdzi, że te 10 mln zł to bardzo wstępne szacunki, bo nikt nie wie, ile par potrzebowałoby i chciałoby takiej pomocy. Brak poważnych wyliczeń nie przeszkadza jednak szefowej resortu zdrowia w złożeniu odważnej deklaracji. Wiem, jaka jest deklaracja minister zdrowia Ewy Kopacz, że jestem gotowa refundować tym, którzy wyrażą taką zgodę i wtedy, gdy będę miała stosowny akt prawny, jakim będzie ustawa - powiedziała.

Ustawy mówiącej o dofinansowaniu in vitro na razie nie ma. Koalicjant już wątpi w realizację obietnic. O in vitro chodzi może najmniej. Po wyborach prezydenckich zobaczymy - powiedział Waldemar Pawlak.

Sceptycyzm wicepremiera jest uzasadniony, bo projekty o in vitro - nawet te, które nie mówią o refundacji - od miesięcy nie mogą opuścić sejmowej zamrażalki.

Refundację in vitro poprał też Bronisław Komorowski. Ja też jestem katolikiem i jestem konsekwentnie za życiem, a więc także za metodą in vitro i za finansowaniem tej metody w skali - oczywiście - możliwej do przyjęcia przez budżet państwa - powiedział.

Na reakcję Jarosława Kaczyńskiego nie trzeba było długo czekać. Na pytanie, czy - jako prezydent - podpisałby ustawę o finansowaniu zabiegów in vitro z budżetu państwa, odpowiedział: Jestem katolikiem i z powodów kampanii wyborczej nie zmieniam swojego wyznania.

Premier Donald Tusk zapowiadał już w listopadzie 2008 r., że zapłodnienie metodą in vitro powinno być częściowo refundowane ze środków publicznych. W Sejmie zostało złożonych kilka projektów dotyczących tej metody zapłodnienia, jednak tylko jeden z nich - autorstwa Lewicy - przewiduje jej refundację.

Z powodu różnicy zdań nad osobnymi ustawami w PO pracowali: Jarosław Gowin (kierował pracami zespołu przy kancelarii premiera ds. Konwencji Bioetycznej) oraz Małgorzata Kidawa-Błońska. Projekt Gowina wprowadza prawną ochronę embrionów ludzkich, zakaz handlu i nieodpłatnego przekazywania innym osobom zarodków i gamet. Zapłodnienia in vitro mają być dostępne wyłącznie dla małżeństw, a w szczególnych przypadkach także dla samotnych kobiet. Gowin proponuje, by istniała możliwość utworzenia tylko dwóch zarodków, które muszą być implantowane matce; wyklucza pobieranie komórek rozrodczych od osób trzecich. Sąd może zgodzić się na implantację embrionu ludzkiego innej kobiecie w przypadku: śmierci matki genetycznej, wycofania zgody na implantację, upływu dwóch lat od daty utworzenia embrionu ludzkiego.

Kidawa-Błońska proponuje, aby dopuścić możliwość tworzenia zarodków nadliczbowych, ich mrożenie i selekcję przed implantacją do organizmu kobiety. Zgodnie z jej propozycją, in vitro ma być dostępne także dla par żyjących w konkubinacie. Zespół, którym w tym zakresie kierowała Kidawa-Błońska, przygotował trzy projekty: ustawę bioetyczną, nowelę ustawy o pobieraniu i przeszczepianiu komórek, tkanek i narządów oraz nowelę kodeksu rodzinnego.

Projekt Bolesława Piechy z PiS zakazuje w ogóle stosowania in vitro. Przewiduje jednak możliwość adopcji zarodków, które już są wytworzone i zamrażane.

W Sejmie jest też poselski projekt nowelizacji ustawy transplantacyjnej, opracowany m.in. przez członków zespołu, który działał przy kancelarii premiera pod kierunkiem Gowina, a których założenia nie zostały wówczas uwzględnione. Projekt złożył Marek Balicki (Lewica). Dopuszcza on m.in. tworzenie i zamrażanie wielu zarodków oraz licencjonowanie lecznic, w których wykonywane są zapłodnienia metodą in vitro. Podpisało się pod nim kilkudziesięciu posłów: Lewicy, SdPl, Demokratycznego Koła Poselskiego, Kazimierz Kutz (PO) oraz posłowie niezrzeszeni.