Zakończyła się akcja poszukiwawcza na Bałtyku. Nie udało się znaleźć polskiej pasażerki, która rano wypadła za burtę litewskiego promu. Poszukiwania prowadzono z wody i powietrza.

Poszukiwania zakończono ze względu na nikłe szanse odnalezienia kobiety żywej. Przeszkodą były także złe warunki atmosferyczne - duża fala i silny wiatr, panujące na Bałtyku - poinformował Edmund Kosiarz z Morskiego Ratowniczego Centrum Koordynacyjnego w Gdyni.

Zaznaczył jednak, że co dwie godziny będą wysyłane komunikaty do wszystkich jednostek znajdujących się w pobliżu prawdopodobnego miejsca zdarzenia.

O zaginięciu pasażerki promu "Vilinius Seaways" Centrum poinformowano tuż przed godz. 8. Załoga promu płynącego w kierunku Litwy nie była w stanie określić, w którym punkcie trasy kobieta wypadła za burtę. Pasażerka widziana była po raz ostatni tuż przed godz. 6, kiedy prom znajdował się na wysokości Ustki. Nieobecność kobiety odkryto, gdy jednostka osiągnęła Rozewie.

W akcji brały udział jednostki pływające Morskiej Służby Poszukiwania i Ratownictwa oraz Straży Granicznej. Przez jakiś czas w poszukiwaniach pomagały też śmigłowce ratownicze "Anakonda" oraz samolot patrolowy "Bryza" Marynarki Wojennej.

Po kilku godzinach, ze względu na silny wiatr i wysoką falę, samolot i śmigłowce zostały odwołane z rejonu poszukiwań, a na miejsce wysłano jednostkę pływającą Morskiej Służby Poszukiwania i Ratownictwa.

W początkowej fazie poszukiwań brał udział litewski prom "Vilinius Seaways". Ze względu na pogarszającą się pogodę oraz dobro pozostałych pasażerów, w końcu załoga promu postanowiła popłynąć do portu docelowego na Litwie.