Użytkownicy e-gier ujawniają zbyt dużo informacji o sobie przy okazji tworzenia fikcyjnych postaci tzw. awatarów. Może to być groźne w rzeczywistości - ostrzega szef GIODO Wojciech Wiewiórowski.

Generalny Inspektor Danych Osobowych Wojciech Wiewiórowski twierdzi, że najczęściej problem udostępniania informacji na swój temat dotyczy fabularnych gier komputerowych, typu MMORPG (z ang. massively multiplayer online role-playing game), w których wiele osób może grać równocześnie ze sobą w sieci. Ich użytkownicy tworzą fikcyjne postacie.

Szef GIODO zaznaczył, że tworzone w grach awatary mogą być bardzo podobne do tego, kto je stworzył, czyli do nas. Podkreślił, że znając postać można dowiedzieć się, kim jest twórca awatara, poznać wiele informacji o zainteresowaniach, finansach, zachowaniach czy nawet miejscu zatrudnienia danej osoby. Młodzi ludzie nie rozumieją często konsekwencji swoich działań podczas gry. W takich grach bardzo często dokonuje się różnego rodzaju transakcji: kupuje, sprzedaje wirtualne przedmioty. Młodzi ludzi, kiedy zawierają umowę o sprzedaży czy kupnie, nie wiedzą, czy ta transakcja podpada pod przepisy prawa finansowego. Tracą także rozeznanie, w którym momencie stają się świadkami przestępstwa czy ofiarami albo sami popełniają przestępstwo. Prawo cywilne, karne, administracyjne czy finansowe może mieć duże znaczenie w grach online - podkreślił Wiewiórowski.

Trzeba być czujnym

Według szefa GIODO dzieci i młodzież nie wiedzą, że powinni chronić swoje dane i prywatność w grach online. Pojawiają się gry, które są wprost skierowane do dzieci. To są często gry wykorzystujące jakieś postaci z kreskówek. Dziecko występując, jako jedna z tych postaci w grze, zaczyna bezwiednie opisywać siebie, to co posiada, gdzie mieszka, a także przekazywać informacje o swojej rodzinie - mówi.

Zaznaczył, że przy grach online nie wiadomo, kim są inni gracze. Musimy zdawać sobie sprawę, że uczestniczą w nich również osoby, które zbierają dane o innych graczach w różnych celach. Mogą to być przedstawiciele firm, którzy próbują zebrać informacje o potencjalnych klientach swoich firm, naukowcy czy badacze, którzy zbierają dane do swoich prac badawczych. Ale mogą w nich brać udział osoby, który mają złe zamiary, np. zbierają informacje o graczach, aby potem wykorzystać je do różnych nadużyć - dodał Wiewiórowski.

(ug)