Gigantyczne kolejki tirów wciąż czekają na przejazd przed polsko-ukraińską granicą. Protestujący tam polscy przewoźnicy nie zamierzają odpuścić. W poniedziałek delegacja przewoźników ma spotkać się z przedstawicielami ukraińskiego rządu.

Protest przewoźników na polsko-ukraińskich przejściach granicznych trwa od poniedziałku. Postulują m.in. wprowadzenie zezwoleń komercyjnych dla firm ukraińskich na przewóz rzeczy, z wyłączeniem pomocy humanitarnej i zaopatrzenia dla wojska ukraińskiego, zawieszenie licencji dla firm, które powstały po wybuchu wojny na Ukrainie i przeprowadzenie ich kontroli.

Obecnie w Korczowej czeka się na przejazd ponad 100 godzin, a w Hrebennem - 140 godzin. Jak poinformowała w niedzielę kom. Ewa Czyż z chełmskiej policji, kolejka pojazdów ciężarowych do przejścia z Ukrainą w Dorohusku liczy ok. 28 km i sięga do miejscowości Bezek Dębiński. Jest to ok. 1,3 tys. pojazdów. Szacunkowy czas oczekiwania wynosi 210 godzin - podała.

W Korczowej protestujący przepuszczają 15 ciężarówek na godzinę, choć jeszcze w piątek było to zaledwie jedno auto na godzinę.

Mimo tych małych ustępstw, polscy przewoźnicy nie zamierzają się poddawać i będą kontynuować protest.

W poniedziałek trzyosobowa delegacja wybiera sie na rozmowy z przedstawicielami ukraińskiego rządu - powiedział reporterce RMF FM Tomasz Borkowski, członek Komitetu Obrony Przewoźników i Pracodawców Transportu i zarazem przewodniczący strajku w Korczowej. 

Do spotkania ma dojść w Dorohusku o godzinie 12.

Jutro jedziemy z postulatami przywrócenia zezwoleń komercyjnych dla ukraińskich przewoźników i polskich, z wyłączeniem polskich i europejskich samochodów systemu e-Czerga oraz z wycofaniem i zaprzestaniem wydawania licencji dla tirów z obcym kapitałem, spoza Unii Europejskiej - wyjaśnił Borkowski.

Opracowanie: