Trudno poważnie komentować niepoważne oskarżenia - w ten sposób Joanna Kluzik-Rostkowska odniosła się do wtorkowego listu Jarosława Kaczyńskiego do działaczy PiS. W liście Kaczyński tłumaczył powody wykluczenia z PiS Kluzik-Rostkowskiej i Elżbiety Jakubiak.

Napisał m.in., że wybór Kluzik-Rostkowskiej na szefa jego sztabu w wyborach prezydenckich i jej decyzje personalne spowodowały "wyeksponowanie kilkorga osób". Przebieg kampanii wyborczej zachęcił tę grupę - marginalną w PiS, ale przekonaną o swojej wyższości - do działań, których celem miałaby być zmiana władz i charakteru partii - podkreślił Kaczyński. Dodał, że znamienne jest tutaj żądanie p. Joanny Kluzik-Rostkowskiej objęcia funkcji wicemarszałka Sejmu i jednocześnie powierzenia jej funkcji przewodniczącej zespołu ds. katastrofy smoleńskiej.

Kluzik-Rostkowska zaprzeczyła jednak, by miała żądać dla siebie funkcji przewodniczącego parlamentarnego zespołu ds. katastrofy smoleńskiej: W życiu nie zamieniłam słowa z Jarosławem Kaczyńskim na temat bycia szefem zespołu ds. katastrofy. Taka rozmowa nie miała miejsca. Jak powiedziała, po wyborach prezydenckich rozmawiała z szefem PiS na temat jej roli w partii i w tej rozmowie zadeklarowała chęć objęcia funkcji wicemarszałka Sejmu: Miała miejsce rozmowa dotycząca zagospodarowania mnie po kampanii prezydenckiej. Prezes Kaczyński uważał, że lepiej, gdybym była wiceprezesem partii, ja uważałam, że mogłabym się bardziej przydać jako wicemarszałek Sejmu, bo sprawowanie tej funkcji daje możliwość takiej "pracy u podstaw".

Kluzik-Rostkowska oceniła też, że z listu prezesa PiS "wyłania się obraz człowieka, który z jednej strony ma poczucie, że kontroluje partię, a z drugiej strony zupełnie nad tą partią nie panuje". Jakiś czas temu z wielkim zdziwieniem przeczytałam w jednym z wywiadów (prezesa PiS), że Jarosław Kaczyński przez trzy miesiące prowadził kampanię, z którą się fundamentalnie nie godził. Dzisiejszym listem jestem równie zadziwiona - podkreśliła posłanka.

Odnosząc się do sformułowanego w liście prezesa PiS zarzutu o podejmowaniu działań "o szczególnym natężeniu złej woli", zmierzających do rozbicia lub zasadniczego osłabienia PiS, Kluzik-Rostkowska podkreśliła: Byłam lojalnym członkiem PiS, pracowałam na rzecz tej partii, zostałam doceniona przez kolegów i koleżanki między innymi poprzez prośby o pomoc w kampanii samorządowej, prowadziłam kampanię prezydencką w najlepszej wierze.

Jestem przekonana, że ktoś, kto jest szefem poważnej partii opozycyjnej powinien być zdolny do autorefleksji, a tymczasem ten list jest wyrazem poszukiwania winy wyłącznie na zewnątrz - podsumowała.