Wrocławski szpital kliniczny przy ulicy Borowskiej jest tak duży, że przejście całej kliniki pieszo zajmuje ponad godzinę. Dlatego szef oddziału ratunkowego wpadł na niecodzienny pomysł: zdecydował o zakupie w Szwecji hulajnogi. W razie nagłego przypadku lekarz lub pielęgniarka mogą wsiąść na trójkołowy pojazd i szybko dotrzeć na miejsce - informuje RMF MAXXX.

Hulajnoga sprawdziła się tak doskonale, że teraz placówka szuka polskiego producenta, który mógłby dostarczyć kolejne trójkołowe hulajnogi dla szpitala.

Pojazd sprowadzony ze Szwecji to bardzo stabilna konstrukcja oparta na trzech kołach. Ma kierownicę wyposażoną w hamulce. Prowadzący hulajnogę stawia stopy na specjalnie przygotowanych platformach, rozstawionych między kołami. Na kierownicy jest miejsce na torbę, w której można przewozić leki potrzebne do resuscytacji lub defibrylator. Zmieści się tam nawet butla z tlenem.

Lekarz na hulajnodze ze Szwecji

Szpital przy Borowskiej we Wrocławiu zajmuje ogromny budynek. Ma długie, rozległe korytarze liczące po kilkaset metrów. Do tej pory lekarze wzywani do reanimacji lub pilnych przypadków, żeby szybciej dotrzeć na oddział używali tradycyjnych hulajnóg. Moi koledzy konsultujący wewnątrz szpitala, prywatnie kupowali sobie hulajnogi. To bardzo śmiesznie wyglądało, bo te znane wszystkim pojazdy są wywrotne, a przy tym bardzo niebezpieczne - mówi Juliusz Jakubaszka, szef Szpitalnego Oddziału Ratunkowego. Dlatego sprowadzono ze Szwecji stabilny, trójkołowy pojazd.

Marzeniem lekarzy jest znalezienie polskiego producenta trójkołowych hulajnóg. Przede wszystkim dlatego, że rodzime pojazdy będą tańsze. Szwedzka wersja kosztuje trzy tysiące złotych.

Jeśli szpitalowi uda się pozyskać tańsze pojazdy, być może nawet stworzony zostanie "lekarski zespół szybkiego reagowania", który szybko i z odpowiednim sprzętem przemieszczałby się na hulajnogach po całej klinice.

Pacjenci są zachwyceni trójkołową hulajnogą. Podpowiadają władzom szpitala kolejne rozwiązania, czyli pojazdy z silnikami.

Magda Wujtewicz