W połowie maja polski Tu-154M o numerze bocznym 102 po raz pierwszy od marca wyruszy w lot transportowy. Do tej pory maszyna odbywała jedynie loty szkoleniowe i eksperymentalne. Samolot ma przewieźć grupę polskich żołnierzy na Bałkany.

Rzecznik Dowództwa Sił Powietrznych ppłk Robert Kupracz przyznaje, że w połowie maja planowany jest lot drugiego tupolewa. Nie zdradza jednak, kto będzie na pokładzie.

Formalnie, ten samolot był cały czas w służbie i loty na nim nie były wstrzymane - podkreślił ppłk Kupracz. Jak wyjaśnił, od końca marca do połowy kwietnia obowiązywał zakaz wykonywania lotów o statusie HEAD - a więc z prezydentem, premierem, marszałkami Sejmu lub Senatu. Można było natomiast wykonywać loty szkoleniowe. Przeprowadzono też trzy loty eksperymentalne na potrzeby komisji szefa MSWiA Jerzego Millera badającej okoliczności katastrofy 10 kwietnia.

Wstrzymanie lotów HEAD wiązało się z marcowym zaleceniem Rosawiacji - rosyjskiej federalnej agencji transportu lotniczego. Zaleciła ona zawieszenie eksploatacji wszystkich Tu-154M w związku z wadami konstrukcyjnymi. Zawieszenie lotów obowiązuje do czasu wprowadzenia zmian zaleconych przez producenta.

Polska wystąpiła do rosyjskiej agencji o wyjaśnienie, czy rosyjskie zalecenie stosuje się także do naszej - znacznie zmodyfikowanej i zmodernizowanej - wersji Tu-154M Lux. Przez ten czas nie można było organizować lotów o statusie HEAD. 20 kwietnia Siły Powietrzne poinformowały, że do Polski wpłynęło pismo z Rosawiacji, że polski tupolew spełnia wszystkie zalecenia techniczne. Potwierdziła to też firma, w której maszyna ostatnio przechodziła remont. Z odpowiedzi zakładów lotniczych Awiakor w Samarze wynika, że Tu-154M o numerze bocznym 102 może wykonywać loty.

Oprócz Tu-154M o numerze bocznym 102 najważniejsze osoby w państwie mają do dyspozycji wyczarterowane od LOT-u brazylijskie Embraery 175 (pilotowane przez cywilne załogi), pozostające na stanie 36. Specjalnego Pułku Lotnictwa Transportowego, kilkudziesięcioletnie już samoloty Jak-40 oraz śmigłowce Mi-8.