"Władze państwowe i politycy prawie wszystkich opcji politycznych są niekonsekwentni w sprawie zwalczania pedofilii. Tak, jak Lech Wałęsa 'jestem za, a nawet przeciw'" - ocenił w rozmowie ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski - prezes Fundacji im. Brata Alberta. Odniósł się też do głośnego filmu braci Tomasza i Marka Sekielskich "Zabawa w chowanego". "Same filmy niczego nie zmienią. Potrzebne są wewnętrzne reformy polskiego Kościoła. Nadzieją byłby większy udział ludzi świeckich np. w zarządzaniu sprawami finansowymi i gospodarczymi. Dotyczy to także wizytowania parafii czy lekcji katechezy w szkołach" - przyznał. Ocenił też, że biskup Edward Janiak - jeden z negatywnych bohaterów "Zabawy w chowanego" - powinien się podać do dymisji. "To samo powinni uczynić ci, którzy tuszowali i przerzucali sprawców do innych parafii czy diecezji" - podkreślił duchowny w rozmowie z Onetem.

"Władze państwowe i politycy prawie wszystkich opcji politycznych są niekonsekwentni w sprawie zwalczania pedofilii. Tak, jak Lech Wałęsa 'jestem za, a nawet przeciw'" - ocenił w rozmowie ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski - prezes Fundacji im. Brata Alberta. Odniósł się też do głośnego filmu braci Tomasza i Marka Sekielskich "Zabawa w chowanego". "Same filmy niczego nie zmienią. Potrzebne są wewnętrzne reformy polskiego Kościoła. Nadzieją byłby większy udział ludzi świeckich np. w zarządzaniu sprawami finansowymi i gospodarczymi. Dotyczy to także wizytowania parafii czy lekcji katechezy w szkołach" - przyznał. Ocenił też, że biskup Edward Janiak - jeden z negatywnych bohaterów "Zabawy w chowanego" - powinien się podać do dymisji. "To samo powinni uczynić ci, którzy tuszowali i przerzucali sprawców do innych parafii czy diecezji" - podkreślił duchowny w rozmowie z Onetem.
Ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski /Waldemar Deska /PAP

"Zabawa w chowanego" to już drugi film braci Sekielskich o pedofilii w Kościele. Wcześniejszy głośny obraz poświęcony tej samej tematyce to "Tylko nie mów nikomu". Czy zdaniem ks. Tadeusza Isakowicza-Zaleskiego coś zmieniło się w polskim Kościele po premierze tych dwóch filmów?

W świadomości wiernych świeckich i szeregowych księży zmieniło się dość dużo. Jest większa wrażliwość na te problemystwierdził duchowny w rozmowie z Onetem. Jednak w samych strukturach kościelnych zmiana jest niewielka - zastrzegł. Po filmie padło dużo deklaracji. Na pewno część kurii biskupich reaguje już inaczej na doniesienia, które składają ofiary przestępstw dokonanych przez duchownych. Niektóre diecezje robią to wręcz wzorcowo. Jednak nadal nie rozcięto starych wrzodów - zauważył Isakowicz-Zaleski.

"Same filmy niczego nie zmienią"


W rozmowie z Onetem Isakowicz-Zaleski wrócił też do sprawy arcybiskupa Juliusza Paetza, wobec którego od wielu lat formułowano zarzuty dot. molestowania kleryków. Po jego śmierci, która miała miejsce pół roku temu, następca, a zarazem przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski, abp Stanisław Gądecki obiecał, że sprawa zostanie wyjaśniona i oczyszczona dla dobra Kościoła. Słowa nie dotrzymał - przypomniał. Kilku swoim księżom, którzy domagali się owego wyjaśnienia, wydał zakaz wypowiedzi w mediach - dodał. 

Co zdaniem Isakowicza-Zaleskiego mogłoby przynieść realne zmiany w polskim Kościele? Same filmy niczego nie zmienią. Potrzebne są wewnętrzne reformy polskiego Kościoła. Nadzieją byłby większy udział ludzi świeckich np. w zarządzaniu sprawami finansowymi i gospodarczymi. Dotyczy to także wizytowania parafii czy lekcji katechezy w szkołach - stwierdził prezes Fundacji im. Brata Alberta.