O północy rozpoczął się w Hiszpanii strajk generalny przeciwko przyjętej przez rząd reformie rynku pracy i zmianom w systemie emerytalnym. Protest zorganizowały dwa największe związki zawodowe Hiszpanii: Związkowa Konfederacja Komisji Robotniczych oraz Powszechne Zrzeszenie Pracowników Hiszpanii.

Strajk nie oznacza jednak kompletnego paraliżu kraju. Między głównymi miastami Hiszpanii odbędzie się 25 proc. lotów, będzie też kursować 20 proc. szybkich pociągów. Ma też zostać zagwarantowanych 40 proc. lotów międzykontynentalnych. Związkowcy obiecali, że w Madrycie w godzinach szczytu zapewniona zostanie połowa połączeń transportowych.

Hiszpania przeżywa głęboki kryzys gospodarczy przy 20-procentowym bezrobociu i niewielkich szansach na spadek liczby osób bez pracy. Rządowe reformy mają zachęcić pracodawców do stosowania umów na czas nieokreślony i wprowadzają większe możliwości elastycznych godzin pracy.

Zmniejszając odprawy, reformy zmniejszą również koszty zwalniania pracowników oraz ułatwią zrywanie umów "z powodów ekonomicznych". Nowe prawo utrudni też bezrobotnym odrzucanie ofert pracy lub szkoleń.