"Przez cztery dni wprowadzano mnie w błąd. Byłam na każde zawołanie pań, rozmawialiśmy długie godziny" - powiedziała minister zdrowia Ewa Kopacz. Zaznaczyła, że możliwość zatrudniania pielęgniarek na podstawie kontraktów istnieje od 1998 r. Przypomniała także, że w 2005 r. Trybunał Konstytucyjny orzekł, że nie można zakazywać pracy na podstawie kontraktów. Rozmowy z pielęgniarkami zostały przerwane.

Kopacz podkreśliła, że Ministerstwo Zdrowia przedstawiło pielęgniarkom zabezpieczenia mające na celu ochronę przed przymuszaniem ich do pracy na podstawie umów cywilnoprawnych, czyli kontraktów. Okazało się, że nie jest ważne zabezpieczanie, ważne jest to, aby wyeliminować z wolnego rynku zatrudnienia taką formę, jaką jest umowa kontraktowa - dodała.

Negocjacje pielęgniarek z minister Kopacz i wiceministrem Jakubem Szulcem zakończyły się bez porozumienia. Przedstawicielki OZZPiP od czwartku okupują sejmową galerię. Domagają się wprowadzenia zakazu zatrudniania ich w szpitalach na podstawie kontraktów.

Pielęgniarki obawiają się, że taka forma zatrudnienia spowoduje zwiększenie liczby godzin pracy, a tym samym obniży jakość świadczeń zdrowotnych i bezpieczeństwo pacjentów. Zdaniem pielęgniarek kontrakty są dla nich niekorzystne, bo nie dają m.in. prawa do urlopu. Podkreślają także, że dyrektorzy szpitali, szukając oszczędności, wymuszają taką formę zatrudnienia.