Komitet Egzaminatorów RP apeluje do protestujących egzaminatorów ośrodków ruchu drogowego, by od poniedziałku wrócili do pracy. Jednocześnie komitet wraz ze związkami zawodowymi stawia rządowi ultimatum. Niewypełnienie warunków może doprowadzić do strajku generalnego.

Przedstawiciele protestujących egzaminatorów WORD-ów dają rządowi czas do końca miesiąca na rozpoczęcie - jak to mówią - konstruktywnych rozmów. W przeciwnym razie otworzy się droga do zbiorowego protestu, który oznacza paraliż egzaminów na prawo jazdy w całej Polsce - mówi szef Komitetu Wojciech Dusza.

"Jeżeli nasi przedstawiciele nie zostaną zaproszeni do ministerstwa do końca tego miesiąca i nie dojdzie do konstruktywnej rozmowy, będziemy musieli z pomocą związków wszcząć procedurę sporu zbiorowego. Będzie prowadził do strajku generalnego egzaminatorów oraz pracowników Wojewódzkich Ośrodków Ruchu Drogowego" - oświadczył. 

O tym, że egzaminatorzy szykują strajk generalny w WORD-ach, informowaliśmy już piątek. O komentarz nasza dziennikarka Anna Zakrzewska poprosiła wiceministra infrastruktury Rafała Webera. Usłyszała, że to egzaminatorzy zerwali rozmowy z resortem i ze strony ministerstwa nie będą podejmowane żadne kroki.    

Dziś Wojciech Dusza apelując do egzaminatorów, którzy prowadzą oddolny protest, by w poniedziałek wrócili do pracy, poinformował, że w tym strajku w minionym tygodniu wzięło udział 45 ośrodków ruchu drogowego z całego kraju. Główne postulaty to podwyżki, których egzaminatorzy nie mieli - jak twierdzą - od 14 lat.

Egzaminatorzy odrzucili propozycję 20-procentowej podwyżki, bo ich zdaniem resort nie przedstawił źródeł finansowania, a podwyżki uzależnia od sytuacji finansowej WORD-ów. Nie zgodzili się także, by ich wynagrodzenie wciąż było dzielone na pensję zasadniczą i dodatek zadaniowy.

"Jeżeli chodzi o kwestie płacowe - w tym momencie my jesteśmy w 2007 roku z naszymi pensjami. Ja pokazałem w jednym z wywiadów pasek z wypłaty egzaminatora, gdzie ta pensja jest poniżej 3 tysięcy złotych. Jak egzaminator w takim mieście jak Kraków, Warszawa, Łódź ma żyć za takie pieniądze, gdzie przez 3 lata nie ma prawa podnosić kwalifikacji i mieć możliwości zwiększenie swojego wynagrodzenia?" - pytał retorycznie Wojciech Dusza w czwartek w radiu RMF24.         

Opracowanie: