Z edukacji domowej korzysta ok. 2,5 tys. dzieci i nastolatków, co roku przybywa jej ok. 300-400 nowych uczniów - mówi "Rzeczpospolitej" prof. Marek Budajczak, pedagog z UAM w Poznaniu, pionier takiej edukacji w Polsce.

Według pedagoga, który wraz z żoną zaczął tak uczyć swoje dzieci w 1995 r., obecnie zwolennicy takiego nauczania są w dużo lepszym położeniu niż jeszcze kilka lat temu. Zawdzięczają to przede wszystkim zaangażowaniu kilkorga aktywistów; znaczący wpływ na rozwój edukacji domowej miały zmiany w ustawie o systemie oświaty - wylicza Budajczak.

W 2009 r. - dodaje pedagog - przestał bowiem obowiązywać zapis o "przywiązaniu dziecka" do państwowej szkoły w obwodzie zamieszkania. Dzięki temu edukatorzy domowi mogą współpracować z placówkami, które mają już w tym względzie doświadczenie - wskazuje.

Jak mówi Budajczak, w Polsce wyspecjalizowały się w takiej współpracy niektóre szkoły. Skupiają one nawet po paręset dzieci kształconych przez rodziców; bywa, że jest ich więcej niż uczniów stacjonarnych - zauważa.