​Ciało 49-letniego mężczyzny z licznymi ranami wyłowiono w nocy z Bzury w Nakielnicy w powiecie zgierskim - dowiedzieli się dziennikarze RMF FM. Dwie osoby zostały zatrzymane.

Mężczyzna mieszkał w pobliskim Aleksandrowie Łódzkim. Policja i prokuratura zabezpieczyła ślady w tym lokalu.

Jak podaje PAP, ciało 49-latka utknęło na kamieniach po tym jak - prawdopodobnie - zostało zrzucone z mostu do rzeki. Było zawinięte w dywan, a na szyi denata stwierdzono ciętą ranę, prawdopodobnie od noża.

Krzysztof Kopania z łódzkiej prokuratury w rozmowie z PAP wyjaśnił, że cała sprawa zaczęła się od zawiadomienia policji o zaginięciu 49-latka. Złożyła je siostra mężczyzny. Funkcjonariusze udali się do jego mieszkania. Na miejscu zauważyli ślady krwi i brak dużego fragmentu dywanu. W wyniku specjalistycznych badań ustalono, że krew była zmywana z podłogi.

Z relacji sąsiadów wynika, że w miniony czwartek (12 listopada) w mieszkaniu odbyła się głośna impreza. Uczestniczył w niej 49-latek, 28-letnia kobieta, która z nim mieszkała i mówiła do niego "wujku" oraz 29-letni mężczyzna. Sąsiedzi zeznali, że w pewnym momencie było słychać odgłosy awantury.

Według wstępnych ustaleń śledczych, prawdopodobnie 49-latek został zamordowany podczas imprezy. Następnie sprawcy zawinęli ciało w dywan i samochodem dostawczym zawieźli na most nad Bzurą. Następnie zrzucili ciało do rzeki. Zwłoki jednak utknęły pomiędzy kamieniami.