Świnoujście kupiło tonę kukurydzy dla dzików. Ziarno ma pomóc wywabić zwierzęta z miasta. Dokarmiane przez mieszkańców i turystów dziki stały się utrapieniem kurortu.

Świnoujście próbowało pozbyć się dzików na wiele sposobów. Zwierzęta dostawały m.in. tabletki wywołujące zgagę, które miały budzić u zwierząt złe skojarzenia z wizytą w mieście. Były też odławiane i wywożone poza miasto. Próbowano także zmniejszyć ich populację poprzez odstrzał. Dziki zawsze jednak wracały. Teraz trafić do lasu ma im pomóc ścieżka z kukurydzy. Wysypać mają ją myśliwi, a tropem przysmaku dziki mają pójść z dala od ludzkich siedzib. Czy oddalą się na długo i czy ścieżka nie przywabi do centrum kurortu zwierząt, które teraz są w lesie? Pewności nie ma.

Takie działania mają sens tylko wtedy, gdy prowadzone są cały czas, nie incydentalnie. Dziki są nauczone, że pokarm zawsze znajdą w mieście, w ogródkach czy w śmietnikach. Jeśli pójdą za kukurydzą, to pewnie niebawem i tak wrócą. Co innego, jakby przysmaki w określonych miejscach w lesie dostawały cały czas - ocenia Michał Kudawski z fundacji "Dzika Ostoja". Sam opiekuje się dwoma dzikami.

Mieszkańcy Świnoujścia mogą też za darmo dostać specjalny płyn, który ma odstraszać dziki np. od ich ogrodów. Wystarczy spryskać nim okolicę domu lub ogrodu.

Na kukurydzę miasto wydało prawie tysiąc złotych.

(abs)