Związki zawodowe nie doszły do porozumienia z pracodawcami i odrzuciły wszystkie proponowane przez nich zmiany w Kodeksie Pracy. Oznacza to, że wielomiesięczne negocjacje poszły na marne. Rząd zapowiadał wcześniej, że jeśli obie strony nie dojdą do porozumienia, to bez konsultacji wniesie własny projekt.

Złagodzenie Kodeksu Pracy jest jedną z rządowych propozycji nowej strategii gospodarczej na najbliższe lata. Pracodawcy twierdzą, że obowiązujące obecnie przepisy prawa uniemożliwiają tworzenie nowych miejsc pracy. Pracodawcy proponowali więc liberalizację niektórych przepisów, m.in. dopuszczenie zatrudnienia większej liczby pracowników w oparciu o kontrakty, a nie o etat, obcięcie stawek za dwie pierwsze godziny nadliczbowe.

Na takie propozycje nie zgodzili się związkowcy z OPZZ: „To jest po prostu nie akceptowane przez większość członków rady i to spowodowało, że stanowisko jest negatywne. To jest definitywny koniec układania się z pracodawcami. Nie z rządem, bo z rządem to dopiero zaczniemy się układać w sytuacji, w której nie dogadaliśmy się z pracodawcą” – mówi Maciej Manicki, szef związku.

Gdzie dwóch się bije, tam trzeci korzysta. Premier Leszek Miller powiedział, że liczył się z tym, że rząd sam będzie musiał pracować nad zmianami w Kodeksie Pracy. „Państwo rozumieją, że rząd będzie musiał przekazać do parlamentu własną wersję” – zapowiedział szef rządu.

foto RMF

11:05