Szef Biura Ochrony Rządu ma w przyszłym tygodniu rozmawiać z przedstawicielami Kancelarii Prezydenta na temat procedur bezpieczeństwa i zabezpieczenia medycznego na pokładzie samolotów wożących głowę państwa - dowiedział się nieoficjalnie reporter RMF FM. BOR ma zastrzeżenia w związku z powrotnym lotem Bronisława Komorowskiego ze szczytu NATO w Lizbonie. Na pokładzie maszyny nie było lekarza.

Biuro Ochrony Rządu ma dbać o bezpieczeństwo najważniejszych osób w państwie, ale nie ma wpływu na składy poszczególnych delegacji. Tuż przed samym wylotem BOR dowiedziało się, że z listy osób na pokładzie wykreślono lekarza. To dziwi Biuro, bo do tej pory podczas wylotów lekarz zawsze towarzyszy głowie państwa.

Sprawa wyszła na jaw, bo na pokładzie zasłabł prezydencki fotograf. Na pokładzie samolotu był także nasz dziennikarz Krzysztof Zasada i widziałem, że pomocy udzielała mu stewardesa i steward. Podawali mu między innymi tlen.

Szef BOR ma złożyć wniosek, by podczas lotów opieka medyczna była zapewniona. Rozmówca naszego reportera z Biura podkreśla, że jeśli sytuacja byłaby poważna, należałoby lądować, nawet na niezabezpieczonym lotnisku. Lekarz w samolocie, to jeden z podstawowych elementów planowania tego typu wizyt - usłyszał.

BOR zwraca też uwagę, że w trakcie zabezpieczanych przez nie przejazdów, w kolumnie zawsze jest karetka pogotowia z lekarzem. Opracowane są też najkrótsze trasy dojazdu do wytypowanych szpitali.