Osama Bin Laden - saudyjski milioner-terrorysta - przypomniał się publikując tekst, w którym oświadcza, iż "nie boi się amerykańskich gróźb" i "dopóki będzie żywy, wrogowie islamu nie zaznają od niego spokoju".

Pełne pogróżek oświadczenie milczącego od grudnia 1998 roku Saudyjczyka, zamieścił wczoraj na swych łamach pakistański dziennik "Dżang". Nie ma tam bezpośrednich nawiazań do ataku na amerykański niszczyciel "USS Cole".

Nikt dotychczas nie przyznał się do zamachu na "USS Cole" w jemeńskim porcie Aden - Waszyngton nie wyjawił na razie oficjalnie, czy podejrzewa kogoś konkretnego, choć rzecznik Departamentu Stanu oświadczył wczoraj, że "z uwagi na sposób działania Osamy Bin Ladena i na to, że dokonywał on w przeszłości zamachów na amerykańskie obiekty, nie możemy wykluczyć, że to on stał za tą eksplozją". Wczoraj w Adenie wydobyto kolejne siedem z siedemnastu ciał amerykańskich marynarzy, którzy zginęli z katastrofie niszczyciela "USS Cole". W burtę niszczyciela zacumowanego w jemeńskim porcie uderzyła łódź wypełniona materiałami wybuchowymi.

Tymczasem jemeńscy oficerowie dochodzeniowi znaleźli w jednym z mieszkań w pobliżu portu w Adenie sprzęt do produkcji bomb i uważają, że być może właśnie dwaj byli lokatorzy tego mieszkania dokonali samobójczego ataku na niszczyciel, podpływając do niego w gumowym pontonie wyładowanym materiałami wybuchowymi. Jak podały oficjalne źródła jemeńskie, owi zaginieni lokatorzy byli Arabami spoza Jemenu. Inne źródła jemeńskie mówią, że przybysze pochodzili z Arabii Saudyjskiej.

06:00