Samotny dom otoczony ruchliwymi drogami stoi w Bielsku-Białej. Jednak niewielkie podwórko i nieustający ruch aut tuż za płotem nie zniechęca mieszkańców do tej lokalizacji. Właściciele domu ani myślą się wyprowadzać.

W otoczonym szosami domu mieszka starsze małżeństwo, które do szumu aut już zdążyło przywyknąć. Od drogi – niczym fosa - oddziela ich domostwo głęboki dół. Posadzili kilka drzew, podobno w ich ogródku rosną także grzyby.

- Hałas jest wszędzie. W mieście, w blokach nie ma hałasu? A tu jest przestrzeń - mówi właściciel domu-wyspy, który hoduje przy budynku jarzyny.

Historia domu sięga ponad 40 lat wstecz. Wówczas budowano przy budynku pierwszą drogę. Jednak i wtedy mieszkańcy nie chcieli się wyprowadzać. Zdecydowano więc o przesunięciu szosy, potem ją rozbudowano, a na koniec pojawił się okalający podwórko zjazd. W ten sposób dom stał się otoczoną asfaltem wyspą.

Przepisy, mówiące o wymaganej odległości budynku od drogi, wprowadzono dopiero 20 lat temu. Znowelizowano je przed pięcioma laty. Według tych zapisów, dom może stać w odległości co najmniej 30 metrów od autostrady, a 6 od drogi gminnej. Jednak w przypadku bielskiego domu-wyspy przepisy te nie działają – prawa nie stosuje się bowiem wstecz.