Codziennie 10 kobiet w Polsce zachorowuje na raka piersi. Pięć z nich trafia jednak do onkologa zbyt późno, żeby można było je w pełni wyleczyć. W wielu polskich miastach zorganizowano w sobotę otwarte dni w placówkach onkologicznych. Można było wykonać bezpłatną mammografię i cytologię. Niestety, zainteresowanie akcją było małe.

Nie pomagają imienne zaproszenia. W takie dni zgłasza się najwyżej 40 procent kobiet, które powinny przyjść. Dla tych, które nie przyjdą, za rok czy dwa często jest już za późno. Przychodzą, kiedy już są przerzuty do węzłów chłonnych, do kości, do płuc albo do wątroby - mówi onkolog dr Danuta Siwek. To jest już wtedy przedłużanie życia, a nie leczenie - dodaje.

Kobiet, które skorzystały z dnia otwartego, przekonywać do badań nie trzeba. Nie kryją jednak, że przeważnie to śmierć kogoś bliskiego skłoniła je do przebadania się. To jest taki impuls. Smutny niestety, ale może lepiej tak niż wcale - mówi jedna z badanych pacjentek.

O tym, jak ważne są takie dni świadczy fakt, że za każdym razem wyłapywanych jest kilka pacjentek w na tyle wczesnym etapie, ze można je w pełni wyleczyć.