Nazwisko Anastazji P., czyli faktycznie Marzeny Domaros pojawia się w odnalezionych dokumentach, dotyczących sprawy inwigilacji prawicy. „Pamiętnik Anastazji P. – erotyczne immunitety” skompromitował na początku lat 90. wielu polityków.

Dla wielu pojawienie się nazwiska Anastazji P. w kontekście szafy Lesiaka jest zaskoczeniem. To znaczy, że Jerzy Urban nie był jedyną osobą, która stała za Anastazją P. Jest to z pewnością zagadka - mówi Jerzy Szmajdziński z SLD.

Z dotychczasowych informacji wynika, że Anastazja P. była agentką Urzędu Ochrony Państwa. Podszyta pod dziennikarkę podbijała serca polityków sejmu I kadencji zarówno z prawej jak i lewej strony. Z wieloma z nich miała się spotykać w mieszkaniach wynajętych przez UOP. Urząd zresztą opłacał podobno większość jej wydatków. W jednym z wywiadów prasowych Jarosław Kaczyński powiedział, że działalność Domaros była skierowana nie tylko przeciw prawicy, ale całemu Sejmowi. Jego zdaniem, chodziło o skompromitowanie parlamentu.

Trafić na trop Marzeny Domaros nie jest dziś łatwo. Firmy, które wydawały jej książki już nie istnieją, a te, które jeszcze funkcjonują na rynku, twierdzą, że nie mają z nią żadnego kontaktu. Ostatni ślad, na jaki natknęła się reporterka RMF FM, pochodzi sprzed dwóch lat. Jedna z gazet dotarła do matki Marzeny Domaros, która już wówczas mówiła, że jej córka zniknęła kilka lat temu.

A o roli, jaką Anastazja Potocka odegrała na początku lat 90. być może wiele powiedzą odtajnione akta ze śledztwa w sprawie inwigilacji prawicy. Do 18 października mają one trafić do sądu.