651 kilometrów, które Kołobrzeg dzieli od Lublina, pasażerowie wracający znad morza pokonali w... 19 godzin. Wyjechali w sobotę o 23:30, do Lublina dotarli wczoraj o 18:51. Powodem pięciogodzinnego opóźnienia była awaria trakcji. Pasażerowie mogą prosić o odszkodowanie. Ale niestety, tylko prosić.

Nasze prawo wciąż jasno nie określa, jak mają być wypłacane odszkodowania za spóźnienie pociągów.

Parlamentarzyści opóźnili bowiem wprowadzenie unijnych przepisów i zdecydowali, że o pełne odszkodowanie będzie można się starać dopiero od 2011 roku. Wtedy za dwugodzinne spóźnienie pociągu otrzymamy zwrot połowy ceny biletu.

Na razie więc w przypadku spóźnień pasażerowie mogą liczyć tylko na ciepłą herbatę albo zimną wodę. Jeśli PKP będzie miało gest, może dorzuci poszkodowanym zniżki na kolejne przejazdy.Ale to tylko dobra wola przewoźnika.

Jeśli ktoś jednak będzie chciał dostać rekompensatę za męczącą podróż, może złożyć skargę do urzędu transportu kolejowego. Ale i tu szansa na odszkodowanie jest nikła.