O krok od tragedii w Szczyrku. W lesie w masywie Skrzycznego policjanci znaleźli nieprzytomnego mężczyznę. Był wychłodzony. Natychmiast trafił do szpitala. Jego życiu nic nie grozi.

Dwaj bracia wracali z położonej w górach chaty do Szczyrku. Obaj pili wcześniej alkohol.

-Mieszkają w Żywcu, ale w okolicy Szczyrku mają dom- mówi Elwira Jurasz z policji w Bielsku- Białej.

W pewnym momencie jeden z nich spadł ze skarpy. Drugi nie potrafił go odnaleźć i ruszył na dół. Po zejściu poprosił o pomoc policjantów. Ci ruszyli w góry. Akcję utrudniał padający śnieg i zaspy. W pewnym momencie na "niebieskim" szlaku, w pobliżu kolejki na Skrzyczne, policjnaci zauważyli śaldy. Dwieście metrów dalej, w śniegu leżał mężczyzna.

-Był nieprzytomny i wychłodzony. Jak potem wykazały badania temperatura jego ciała spadła do 31 stopni- mówi Elwira Jurasz.

Policjnaci zaczęli reanimację. Niedługo potem na miejsce dotarli ratownicy GOPR-u. Mężczyznę bezpiecznie zwieziono na dół, gdzie czekało już na niego pogotowie ratunkowe.

Teraz jest już w szpitalu pod opieką lekarzy.