Prawdopodobnie wybuch pyłu węglowego był przyczyną tragedii w kopalni węgla kamiennego w „Jas-Mos” w Jastrzębiu Zdroju. Zginęło 10 górników. Mieli od 28 do 43 lat. Dwóch zostało rannych. Wszystko wskazuje na to, że górnicy pracowali niezgodnie z przepisami. To największa tragedia w polskim górnictwie od 15 lat.

W wypadku zginęło aż 10 osób, ponieważ przed detonacją ładunków nie wycofano górników – twierdzi nadzór górniczy. Zgodnie z przepisami, podczas odpalania ładunków w wyrobisku nie powinno być nikogo poza tzw. górnikiem strzałowym. O wycofaniu powinien zadecydować obecny przy wydobyciu węgla sztygar lub górnik strzałowy. Tak twierdzi kierujący akcją ratunkową główny inżynier kopalni. Nie zrobili tego. Dlaczego? Na razie trudno powiedzieć. Obaj mężczyźni nie żyją. Krzysztof Ogiegło, dyrektor kopalni „Jas-Mos”, w rozmowie z reporterem RMF przyznał, że ofiar tragedii mogło być znacznie mniej, gdyby zostały zachowane procedury bezpieczeństwa.

Stan dwóch poszkodowanych górników jest stabilny. Ciężej ranny mężczyzna, który przebywa w Centrum Leczenia Oparzeń w Siemianowicach Śląskich, ma poparzone 40 procent powierzchni ciała. O tym, czy nie będzie komplikacji, lekarze przekonają się za 2 tygodnie. Drugi górnik - ze złamanym barkiem - leży w szpitalu w Jastrzębiu.

Pomoc rodzinom zmarłych górników obiecała kopalnia oraz rząd. Premier Leszek Miller zapowiedział, że rząd przyzna specjalne renty. Rodzinom pomoże także wojewoda śląski Lechosław Jarzębski, który, by uczcić pamięć górników, wprowadził w województwie trzy dni żałoby.

Dziś nad ranem doszło do kolejnego tragicznego wypadku: w kopalni "Marcel" koło Rybnika zginął maszynista wyciągowy. Do wypadku doszło na powierzchni kopalni, w tzw. nadszybiu. Przyczyny tego zdarzenia bada Okręgowy Urząd Górniczy w Rybniku.

foto Krzysztof Musiał RMF

10:30