Niechciane powtórki w telewizji, nietrafione prezenty, przypalone potrawy - to tylko część obaw, jakie mają Polacy w związku ze świętami. Okazuje się, że w ten ciepły czas nie brak nam stresów, które moją zakłócić przyjemną, rodzinną atmosferę. Zapytaliśmy was zatem o "sumę świątecznych strachów".

Zdecydowanie najbardziej i najczęściej boimy się świątecznego obżarstwa. Praktycznie wszyscy, z którymi rozmawiałem, wspominają o tym w pierwszej kolejności. - Jak tu nie jeść, skoro przyjeżdżam do mamy na gotowe? - mówi pani Marta. Studentka, którą zagadnąłem o święta na Małych Garbarach dodaje: - Obżarstwo to jedno, leżenie na kanapie przez trzy dni to drugie. Strasznie się boję, że nie będzie mi się chciało nigdzie wyjść.

Skoro zaś kanapa, to i telewizor. Jak co roku straszą nas... powtórki. - Nie zniosę kolejny raz filmu "Kevin sam w domu", nie dam rady - dodaje moja rozmówczyni.

Nie mniej stresu przynoszą ze sobą świąteczne podróże. - W tym roku jedziemy do dziadków, przez ten mróz i śniegi jest obawa, czy dojedziemy - mówi wąsaty czterdziestokilkulatek, nota bene zawodowy kierowca. - To się zgadza - kiwa głową inny mężczyzna - mogą być problemy z dojazdem. Tego ruchu na "jedynce" trochę się boję.

Socjolog, Dominik Antonowicz, sam ma swoje "strachy". - I Kevin mnie przeraża, że będę go musiał oglądać z całą rodziną, i to jedzenie, którego nie będę potrafił odmówić, bo zaraz mi rodzina wciśnie, że mi na pewno nie smakuje - śmieje się. I poważnieje - święta to taki czas, kiedy wszystko ma zagrać idealnie. Nie ma próby generalnej, nie da się rodziny rozsadzić dzień wcześniej i sprawdzić, czy wszystkim to odpowiada, czy potrawy będą wniesione o czasie. Ale pamiętajmy, że święta to nie operacja logistyczna. To wyjątkowy czas.

Przed świętami niezbędne jest więc wyrobienie w sobie odrobiny luzu i dystansu. - Nawet krótki spacer i trzy głębsze wdechy na zimnym powietrzu pozwalają nabrać właściwej perspektywy - doradza Antonowicz. - Święta trzeba przeżyć, a nie przetrwać.