Czy 21 lat po wydarzeniach z sierpnia 80. roku dojdzie do kolejnego strajku w stoczni szczecińskiej? Niestety wszystko wskazuje na to że tak. Stoczniowcy biorą od wczoraj udział w referendum, w którym mają opowiedzieć sie za ewentualnym strajkiem. Pytania obejmują także sprawy płacowe i socjalne.

Trudną sytuacje finansową stoczni jej władze usiłują poprawić przez cięcia finansowe i zwalnianie ludzi. Na to jednak nie zgadzają się związki zawodowe i cześć załogi. Z punktu widzenia związków zawodowych, stoczniowcy napotykają na problemy - twierdzi Andrzej Antosiewicz, szef zakładowej Solidarności: "I to dosyć poważne przeszkody. Odmówiono komisjom referendalnym zbierania głosów na stołówkach, na świetlicach, w pomieszczeniach ogólnie dostępnych do niedawna dla związkowców". Innego zdania jest jednak rzecznik stoczni Wojciech Sobecki: "Jeśli chodzi o utrudnianie to tak bym tego nie nazwał. Aczkolwiek prawdą jest, że chcielibyśmy, aby pomieszczenia służące do celów socjalnych, nadal do tych celów służyły, a nie do przeprowadzania referendum”. Wyniki referendum poznamy dopiero jutro, ponieważ związki zawodowe przedłużyły głosowanie o kilka godzin. Już teraz jednak wiadomo, że referendum cieszy się dużym zainteresowaniem wśród pracowników. Do tej pory głosy oddało ponad 60 procent całej załogi. Rzecznik stoczni Wojciech Sobecki przyznał jednak, iż ma nadzieję, że do strajku nie dojdzie: „Tym bardziej, że w obecnej sytuacji, ten strajk tak naprawdę nic nie zmieni. Czy wieców, czasy tego kiedy można było strajkiem coś zmienić już bezpowrotnie minęły, dlatego że to jest firma prywatna”. Jak dodaje Sobecki ewentualny strajk postawiłby firmę w złym świetle przed kooperantami współpracującymi ze stocznią.

W szczecińskiej stoczni pracuje około 6,5 tysiąca osób. Jest to jeden z największych zakładów pracy w zachodnio-pomorskiem.

foto Archiwum RMF

12:45