Prezydent George W. Bush w trybie nagłym zwołał naradę swoich najważniejszych doradców. Przedstawili oni sytuację w Nowym Jorku - i jak podaje agencja AP powołując się na anonimowe źródła w Białym Domu - zapewnili prezydenta, że na razie nic nie wskazuje na możliwość zamachu.

Na razie zarządzono postawienie w stan gotowości wszystkich agentów wywiadu, rozważa się także wprowadzenie zakazu lotów w całych Stanach Zjednoczonych, ale decyzja w tej sprawie jeszcze nie zapadła. "Na razie nie sądzimy, aby był to atak terrorystyczny" - oświadczyła rzeczniczka FBI Tracy Ballinger. Federalne Biuro Śledcze potwierdziło, że już rozpoczęło się bardzo intensywne śledztwo w tej sprawie. "Z każdą minutą zaczyna jednak przeważać teria o katastrofie, choć tej o zamachu jeszcze nie wykluczono" - powiedziała Ballinger. Przedstawiciele administracji prezydenta USA oświadczyli już, że według FBI na pokładzie Airbusa A-300 doszło do eksplozji. Obecnie trwa dochodzenie, czy eksplozja nastąpiła z powodu niesprawności technicznej samolotu czy była skutkiem dywersji.

foto Archiwum RMF

18:10