Katastrofa samolotu w Nowym Jorku zbiegła się w czasie - nie wiadomo, czy przez przypadek - ze wzrostem napięcia w Afganistanie. Wojska opozycyjne rozpoczęły wczoraj marsz w stronę Kabulu. W chwili nadejścia informacji o katastrofie w Nowym Jorku afgańska opozycja wstrzymała ofensywę na Kabul.

Zaledwie 6 kilometrów dzieli wojska Sojuszu Północnego od rogatek Kabulu. W innych miejscach, na przykład w okolicach bazy lotniczej Bagram, do afgańskiej stolicy pozostało jeszcze 20 kilometrów. Po dzisiejszej ofensywie Sojuszu, przełamane zostały dwie linie okopów Talibów, a co najmniej 1300 żołnierzy reżimu złożyło broń. Tuż po zmroku rozpoczęła się masowa ucieczka Talibów z afgańskiej stolicy. Wyjeżdżają czym się tylko da, czołgami, transporterami opancerzonymi i ciężarówkami - mówią świadkowie. Jednak jak zapowiedział minister spraw zagranicznych Sojuszu - Abdullah Abdullah, wojska opozycji nie zamierzają wchodzić do Kabulu. Zgodnie z amerykańskimi planami, afgańska stolica powinna zostać miastem zdemilitaryzowanym, przynajmniej do czasu powołania nowego rządu, reprezentującego interesy wszystkich grup etnicznych i ugrupowań politycznych w tym kraju. Taki rząd musi powstać jak najszybciej. Siły Talibów są w rozkładzie. W ciągu ostatnich 4 dni Sojusz Północny zdobył prawie połowę terytorium Afganistanu.

00:10