Zakładnicy, ranni w szkole w Biesłanie w Rosji, w Osetii Północnej, spłonęli żywcem z powodu błędów rosyjskich służb specjalnych. "Nowaja Gazieta" w siódmą rocznicę ataku publikuje fragmenty książki Walerija Karpowa, jednego z zakładników.

Karpow po latach ujawnił, że podczas chaotycznego szturmu oddziały specjalne MSW i FSB używały granatników. W szkołę trafiło kilkadziesiąt pocisków. W wśród zapalające i kumulacyjne. Te fakty ukryto jednak, oskarżając terrorystów o wywołanie pożaru. Co więcej, nie przeprowadzono wtedy precyzyjnej sekcji ciał ofiar, bo przyczyna śmierci była - zdaniem prokuratury - oczywista. Rosyjskie słyżby specjalne zostały całkowicie oczyszczone, a dotychczasowe starania krewnych ofiar o przeprowadzenie obiektywnego dochodzenia nie odnoszą skutku.

1 września 2004 Szkoła nr 1 w Biesłanie została opanowana przez uzbrojony oddział trzydziestu trzech napastników należących do sił czeczeńskiego dowódcy polowego Szamila Basajewa. 3 września szkoła została odbita przez rosyjskie siły zbrojne, milicję i uzbrojonych mieszkańców. Podczas szturmu na zajętą przez kaukaskich terrorystów szkołę zginęły 334 osoby, w tym 186 dzieci. Rannych zostało około 700 osób.