Porzucony w górach samochód - to jedyny ślad, jaki został po
zaginionych w Dagestanie dwóch Polkach, pracownicach Polskiej Akademii
Nauk. MSZ powołało specjalną grupę, która zajmuje sie tą sprawą.
Wszystko wskazuje na to, że Polki zostały porwane, ale jak dotąd nikt
nie zgłosił się z żądaniem okupu. Poszukiwania utrudnia fakt, że w
Dagestanie trwają walki i nie ma tam żadnych polskich placówek.
Polki wiedziały, że tam, gdzie jadą trwa wojna. Tuż przed wyjazdem
zadzwoniły jednak do Machaczkały aby się upewnić, czy jest tam
bezpiecznie.
Żartowały, że jeśli zostaną porwane, współpracownicy muszą złożyć się
na okup. Ich koleżanki z Instytutu twierdzą, że wyjazdy naukowe w
niebezpieczne miejsca nie są niczym nowym.
"W czasie wielu podróży po świecie mama miała różne kłopoty, ale zawsze
wszytsko kończyło się dobrze. Dlatego myślę, że i teraz będzie
podobnie" - mowi sieci RMF, Tomasz Wyrwał syn jednej z uprowadzonych
Polek. Odwiedził go Marcin Buczek.
Dźwięk....
Teren, gdzie pojechały Polki nawet w czasie pokoju nie jest bezpieczny.
"Na tych terenach już wcześniej porywano obcokrajowców" - twierdzi
prezes dagestańskiego Instytutu naukowego, z którym współpracuje Polska
Akademia Nauk. "Właśnie w obawie przed czymś takim, odradzaliśmy im
wyjazd w te strony" - dodaje.