Sępom płowym grozi wymarcie, dlatego ekolodzy wraz z Parsami - ludem, w którego religii ptaki odgrywają szczególną rolę, walczą o utrzymanie gatunku.

W Indiach populacja tych ptaków uległa w ostatnich latach znacznemu uszczupleniu. Przyczyną tego jest stosowanie środka używanego w rolnictwie do tępienia szkodników upraw. Jednak prof. Andrew Cunningham, weterynarz-patolog, który badał martwe ptaki, odkrył także ślady wirusa.

O podtrzymanie gatunku zabiegają Parsowie, spadkobiercy religii Zoroastrian ze starożytnej Persji. Wierzą oni, że ziemia, woda i ogień są święte, i nie mogą być kalane przez martwe ciała. Zamiast więc grzebać swoich zmarłych, wystawiają ich na cmentarzach, a reszty dokonują sępy. W związku z coraz większym "niedoborem" tych ptaków, niektóre ciała leżą tam już nawet trzy lata, stanowiąc poważny problem sanitarny. Są bowiem źródłem nieznośnego fetoru i co ważniejsze infekcji. Największy cmentarz Parsów, gdzie sępy pełnią rolę grabarzy, zwany jest Twierdzami Ciszy i leży blisko centrum Bombaju. Mniejsze ptaki zbierające się w takich miejscach: kanie i kruki, unoszą nad miasto ludzkie szczątki.

Zdaniem Jemimy Parry-Jones, szefowej organizacji Britain's National Birds of Prey Centre, która jako pierwsza od wieków kobieta złamała tabu i zajrzała do wnętrza nekropolii, utrzymanie sępów na terenie cmentarza nie jest rozwiązaniem. Ptaki potrzebują więcej przestrzeni i muszą żywić się padliną różnych gatunków. Parry-Jones chciałaby więc porozmawiać z Parsami na temat zmiany lokalizacji cmentarza: "Po sprzedaży terenu w Bombaju mogliby za miastem zbudować nowy plac i klatki dla ptaków. Na większej przestrzeni sępy mogłyby żyć nawet w niewoli. 200 sztuk wystarczyłoby zupełnie. Jednak w sytuacji, gdy w naturze pozostało niewiele ptaków, schwytanie części z nich nie będzie zbyt łatwe i etyczne".

00:30