Sportowcy nie będą karani więzieniem za zażywanie środków dopingujących. Osoby, które podadzą im takie specyfiki, mogą jednak trafić za kratki na dwa lata - taki zapis znajduje się w ustawie o sporcie, nad którą pracuje sejmowa komisja. Posłowie uważają, że kara więzienia za branie dopingu to przesada.

Zobacz również:

Więzienie będzie grozić trenerom i lekarzom, którzy podadzą doping zawodnikom bez ich wiedzy lub zawodnikom nieletnim. Samo branie dopingu nie będzie natomiast narażało sportowca na grzywnę czy pozbawienie wolności.

Posłowie uważają, że najdotkliwszą karą za stosowanie niedozwolonych "wspomagaczy" i tak jest dyskwalifikacja, która przekreśla karierę sportowca. Zdaniem Iwony Guzowskiej z komisji sportu dla zawodnika największą karą jest właśnie ta dyskwalifikacja, która zwłaszcza w tych dyscyplinach olimpijskich, gdzie czołówka cały czas się rozwija i idzie dynamicznie do przodu, jest praktycznie wyłączeniem kariery wyczynowej na zawsze.

Minister sportu Adam Giersz dodaje, że np. we Włoszech lub innych krajach, gdzie grozi więzienie za doping, nikt nie trafił jeszcze za kratki. Więzieniem trzeba odstraszać otoczenie sportowca, które wychowuje go w przekonaniu, że nie można wygrać bez dopingu. Tych ludzi z otoczenia sportu trzeba eliminować nawet zagrożeniem kary więzienia - mówi Giersz.

Śledztwem w sprawie dopingu Kornelii Marek na igrzyskach w Vancouver zajmie się rozszerzona Komisja Dyscyplinarna i Etyki PZN. Wczoraj związek skreślił biegaczkę z kadry narodowej i cofnął jej stypendium. Na 22 marca zwołane zostało do Krakowa nadzwyczajne posiedzenie zarządu. Sprawą nie zajmie się natomiast prokuratura.