Historia Warszawiaka, którego policjanci aresztowali na podstawie nieaktualnego listu gończego...

Czy można trafić do aresztu na podstawie nieaktualnego listu gończego? Okazuje się, że tak. Właśnie taka historia przytrafiła się jednemu z mieszkańców Warszawy. Jacek Nowacki był kilka lat temu rozesłano list gończy. Później został zatrzymany i postawiony przed sądem. Dostał niewielki wyrok w zawieszeniu. Tyle tylko, że ktoś zapomniał wycofać rozesłany za nim list gończy. Przez trzy lata mężczyzna nie miał już do czynienia z policją. Wystarczyła jednak pierwsza kontrola dokumentów aby Jacek Nowacki znów trafił do aresztu.

Jacek Nowacki nie ma pretensji do sądu. Ma za to pretensje do policji. Twierdzi, że był brutalnie traktowany podczas zatrzymania i później w komisariacie na warszawskiej Woli. Na dodatek, później policjanci mieli na nim wymusić podpisanie protokołu, że nie ma do nich żadnych zastrzeżeń.

Mężczyzna twierdzi też, że mimo jego próśb policjanci nie powiadomili o zatrzymaniu ani rodziny, ani adwokata, ani jego kuratora sądowego. Gdyby nie to, że przy zatrzymaniu był brat Nowackiego, nikt nie wiedziałby, co się z nim dzieje. Mężczyzna opowiada, że policjanci nie pozwolili mu też wyjaśnić całej sytuacji, tylko odwieźli do aresztu śledczego w Białołęce. Tam zachowanie służby więziennej też pozostawiało wiele do życzenia, szczególnie kiedy Jacek Nowacki zażądał rozmowy z naczelnikiem - który usiłował zastraszyć Nowackiego

W końcu sprawa się wyjaśniła dzięki uporowi rodziny Jacka Nowackiego. Roztrzęsiony Jacek Nowacki po trzech dniach wyszedł na wolność. Dostał też dokument, że został aresztowany bezprawnie. Nie usłyszał słowa przepraszam. Nawet teraz policja pozostawia to bez komentarza. Mówi Ryszard Pietrzykowski z biura prasowego komendy stołecznej.

Jacek Nowacki przygotował już wniosek do prokuratury. Opisał w nim trzy najgorsze dni swojego życia.

Wiadomości RMF FM 11:45