11 lat zajęło 49-letniemu nauczycielowi z Gniezna Ryszardowi Olchowikowi przebycie trasy wzdłuż całej granicy Polski. Zabrało mu to tak dużo czasu, ponieważ maszerował tylko w wakacje i to piechotą.

Swoją podróż zakończył w sobotę w Zubkach Białostockich. Według ocen pana Ryszarda przeszedł on około 4,2 tys. kilometrów, mimo że granica kraju ma dokładnie 3582 kilometry. Dlaczego jego wędrówka uległa wydłużeniu? Ponieważ nie zawsze szedł dokładnie przy słupach granicznych.

Marsz rozpoczął w 1989 roku w rodzinnym Białymstoku. Chciał zakończyć go właśnie w roku milenijnym. Dlatego ostatni, tegoroczny etap miał aż 1,2 tys. kilometrów, a zaczął się 3 lipca w Świnoujściu. Średnio dziennie pokonywał po 30 kilometrów. Pan Ryszard jest nauczycielem wychowania fizycznego w gimnazjum. Wzdłuż granicy maszerował z namiotem, ale podkreśla, że zawsze na swojej trasie spotykał życzliwych mu ludzi, dlatego często miał nocleg, kąpiel i wyżywienie.

Z każdej części podróży ma dziennik. Wędrówkę ułatwiała mu bardzo dokładna mapa, na której miał zaznaczone nawet wszystkie słupki graniczne. Jak mówi, pamiętał, że "aby być zawsze blisko granicy, musi stale skręcać w lewo".

04:00