Dwa lata i 11 miesięcy więzienia dla Andrzeja J. pseudonim "Holland" za przemyt ponad 100 kilogramów kokainy. Taki wyrok wydał wczoraj Sąd Okręgowy w Gdańsku. Prokurator żądał dla niego 7 lat pozbawienia wolności. Jednak sąd nadzyczajnie złagodził karę. Znany na wybrzeżu sportowiec może więc niebawem wyjść na wolność.

Dlaczego? Gdyby wyrok się uprawomocnił a prokurator nie złożył odwołania to teoretycznie "Holland" mógłby się starać o przedterminowe zwolnienie. W areszcie spędził bowiem blisko półtora roku. Po ogłoszeniu wyroku Andrzej J. zachował kamienną twarz. Nie chciał rozmawiać z dziennikarzami, ale jego obrońca Wiesława Wesołowska nie kryła zadowolenia:

Motywując wyrok przewodnicząca składu sędziowskiego powiedziała wprost: "Oskarżony przyznał się do zarzucanego mu czynu. Podał okoliczności jego popełnienia, wskazał osoby, z którymi popełnił ten czyn i opisał swoją rolę oraz rolę poszczególnych osób, o kórych wiedział, że brały udział w tym przestępstwie". Siedzącego obok niego "Telewizorka" czyli Wojciecha U. skazano na 12 lat więzienia. Jeszcze parę lat temu "Holland" był zawodnikiem narodowej reprezentacji rugby, kapitanem drużyny Lechia Gdańsk, właścicielem popularnego w Gdańsku pubu. Teraz narzeka na stan zdrowia i rzeczywiście ci, co go widzieli na wolności twierdzą, że teraz to cień człowieka. Na rozprawach pojawiał się zawsze w kołnierzu ortopedycznym. Wyjaśniał, że przestępstwa dopuścił się z biedy, nie mając pieniędzy na utrzymanie rodziny. Wyrok nie jest prawomocny. Prokuratura nie wyklucza możliwości odwołania się.

Kłopoty ze zdrowiem "Krakowiaka"

Tymczasem Janusz T. pseudonim "Krakowiak", przeciwko któremu toczy się sprawa przed katowickim sądem, cierpi na zaburzenia psychiczne i nie wiadomo czy może brać udział w rozprawie. Proces "Krakowiaka" i 35 członków jego grupy oskarżonych od zabójstw na zlecenia - po handel bronią i narkotykami rozpoczął się kilka tygodni temu w Katowicach. Od początku rozprawy z "Krakowiakiem" nie można było nawiązać żadnego kontaktu, nie reagował na pytania sędziów, prowadził bełkotliwy monolog obelg, wielokrotnie sąd usuwał go z sali. "Krakowiaka" badali biegli psychiatrzy, jednak ich opinia nie zawiera odpowiedzi na pytanie czy oskarżony może czy nie może stawać przed sądem. W opinii psychiatrzy napisali, że w obecnym stanie obecność "Krakowiaka" na sali sądowej nie jest zalecana. Sędziowie, którzy zastanawiali się co z taką diagnozą zrobić uznali, że biegli muszą jasno i kategorycznie odpowiedzieć na pytanie o możliwość udziału w procesie. Dlatego sąd zwrócił się o ponowną opinię. Także prokurator Marek Pasionek przyznaje, że ekspertyza biegłych jest co najmniej niejasna: "Nie jest to opinia kategoryczna. Wynika z niej, że cierpi rzeczywiście na zaburzenia psychiczne, ale prawdopodobnie spowodowane stresem wynikającym z izolacji, wynikającym z faktu prowadzenia tego procesu". Teoretycznie, proces gangu "Krakowiaka" jest możliwy bez niego samego, ale to na nim ciążą najcięższe oskarżenia. Na pewno do 20 marca procesu nie będzie. Jak szef tej jednej z najgroźniejszych grup przestępczych zachowuje się w areszcie? Kilka razy demolował celę. Gdy odwiedza go rodzina rozbiera się do naga. W celi pije wodę wprost z muszli klozetowej. Jeżeli udaje to jest konsekwentny - mówią strażnicy. Sędziowie dodają, że "Krakowiak" może terroryzować sąd obelgami, może zamordować współwięźnia bo grozi mu dożywocie i nie ma nic do stracenia.

foto Kamil Szyposzyński RMF FM Trójmiasto i Przemysław Marzec RMF FM Katowice

08:00