Maleją szanse rodziców Terry Schiavo na uratowanie jej życia. Kolejne sądy nie zgodziły się na ponowne podłączenie aparatury do odżywiania, ich decyzje wywołały w Stanach Zjednoczonych gorące dyskusje i spory.

Wczoraj Sąd Najwyższy USA odrzucił wniosek o wznowienie odżywiania ciężko upośledzonej kobiety. A sędzia okręgowy na Florydzie - ten sam, który nakazał odłączenie aparatury podtrzymującej Terry przy życiu - zablokował starania gubernatora Jeba Busha o przejęcie nad nią opieki prawnej.

Niektórzy zaczynają już mówić o bezduszności sądów. Inni widzą w tym podkreślenie ich niezależności. Amerykanie, bardzo czuli na punkcie praw stanowych, nie chcą, by rząd federalny mieszał się w ich sprawy osobiste. Dlatego, jak wykazały badania, opinia publiczna nie życzyła sobie ingerencji Kongresu czy prezydenta w sprawę Terry Schiavo.

Skoro sąd stanowy, po bardzo długim postępowaniu, orzekł, że kobieta nie chciałaby żyć w podobny sposób, Waszyngton powinien uszanować jej prawo do tej decyzji – twierdzą jedni. Problem w tym – odpowiadają inni – czy sąd wziął pod uwagę wszelkie argumenty. Jednak wszelkie próby władzy wykonawczej, np. gubernatora, by poddać to wątpliwość, trafiają na silny opór sądów wyższej instancji. Pojawiają się komentarze, że rodzice tylko w sądzie mogli wygrać tę sprawę. Być może jednak nie najlepiej wybrali reprezentujących nich prawników.