To nie błąd pilota, ani nie piorun w czasie podchodzenia do lądowania, a zalany deszczówką pas startowy lotniska w Toronto był główną przyczyną wypadku francuskiego samolotu pasażerskiego.

Tak uznali eksperci z kanadyjskiej Izby do spraw Bezpieczeństwa Transportu po przeanalizowaniu zapisów czarnych skrzynek maszyny. Przed sześcioma dniami w czasie lądowania w gwałtownej burzy A340 z 309 osobami na pokładzie zjechał z pasa startowego i stanął w płomieniach. Wszyscy podróżni ocaleli, co uznano za prawdziwy cud.