Udało mi się dotrzeć do cudem uratowanego górnika. Leży w szpitalu w Rudzie Śląskiej. Nie wiele pamięta, stracił przytomność gdy poczuł potworny podmuch gorącego powietrza. Pracował na poziomie 409, 1050 metrów pod ziemią gdy o 10:10 wydarzyła się tragedia. Zginęło wielu jego kolegów - on ocalał.

To była trudna rozmowa – szczególnie, że obok na łóżku leżał kolega Pana Łukasza w dużo poważniejszym stanie. Z jednie strony radość, że żyje. Z drugiej świadomość, że 13-tu jego kolegów nie żyje a kolejnych 7-miu nadal walczy o życie. Razem jeździli do pracy, spotykali się po wyjeździe na powierzchnie, grali w piłkę. Z sekundy na sekundę świat wywrócił się dla nich i ich rodzin do góry nogami.

W dniu katastrofy w piątek /18.09.09/ zginęło 12 górników. W sobotę kolejna osoba zmarła w szpitalu. Do szpitali - według ostatnich danych prokuratury - trafiły łącznie 42 poparzone osoby. Stan 17 poszkodowanych jest ciężki: w tym 7 określany jako bardzo ciężki (3 osoby pozostają na oddziałach intensywnej opieki medycznej), a stan 10 - jako średnio ciężki. 10 hospitalizowanych wkrótce wyjdzie do domów. Katastrofę spowodował - według wstępnych ocen - zapłon metanu w wyrobisku, na razie nie wiadomo co było jego przyczyną.