W warszawskich zakładach Daewoo znów montuje się samochody. Po przymusowym, trzytygodniowym urlopie pracownicy wrócili do pracy. Przerwę, jak tłumaczyła dyrekcja Daewoo FSO, spowodowała fatalna sytuacja na rynku motoryzacyjnym.

Przerwa, zdaniem władz firmy nie była spowodowana ogłoszeniem bankructwa koreańskiej spółki - matki. "Spółka nie chce wejść w 2001 rok z nadmiernymi zapasami aut wyprodukowanych w tym roku" - tłumaczą przedstawiciele firmy. Według monitorującej rynek sprzedaży samochodów firmy "Samar", w Polsce Daewoo sprzedało od stycznia do końca września tego roku o jedną trzecią samochodów mniej niż w tym samym okresie roku ubiegłego. Jeszcze w listopadzie fabryka planuje rozpoczęcie montażu nowego modelu samochodu - miniwana "tacuma". Ruszyła produkcja wszystkich modeli oprócz Poloneza, który będzie montowany od przyszłego poniedziałku. Szefowie firmy zapewniają, że wszystko wraca do normy, a trzytygodniowa przerwa w pracy pozwoliła poczynić po pierwsze większe oszczędności, opróżnić składy samochodów i zmodernizować urządzenia. Wczorajszy dzień w fabryce zaczął się trochę nietypowo. Mistrzowie rozpoczęli od szkolenia pracowników. Poinformowali ich także o sytuacji Daewoo w Korei.

Części, które są już w magazynach ma wystarczyć do produkcji do końca roku. Dyrektor zarządzający w fabryce Krzysztof Motelski zapewnia, że nie ma się co martwić o części zamienne. W tej chwili fabryka ma na składzie części do produkcji 10 tysięcy sztuk samochodów:

Na pewno nie będzie problemu z częściami do Polonezów i Lanosów, które w 90 procentach są produkowane bądź w Polsce bądź w Europie. Nieco gorzej jest z innymi modelami, jednak w najbliższych miesiącach czy nawet latach także nie powinno być z tym problemów. Kłopoty koreańskiego koncernu dotknęły nie tylko fabryki firmy i kooperantów. Jak dowiedziała się sieć RMF, właśnie problemy Daewoo oraz spadająca sprzedaż nowych samochodów były przyczynami odwołania targów motoryzacyjnych "Auto Tour Market", które miały się odbyć w Szczecinie od 1 do 3 grudnia.

06:41