Język czeskich polityków nie służy wyjaśnianiu obywatelom, co i jak politycy robią, ale wręcz przeciwnie: ukrywaniu ich działalności. Taką tezę postawili czescy dziennikarze i co więcej, prawie udało im się ją udowodnić. Jedna z tamtejszych gazet wydrukowała nawet "Praktyczny słowniczek czeskiego polityka".

Kilka przykładów. Stwierdzenie bez komentarza przetłumaczono jako to nie wasza sprawa. Otrzymać mandat gazeta przekłada jako: raz mnie wybraliście, a teraz dajcie mi święty spokój, priorytet programowy - tłumaczy jako: sprawę, na której politykowi bardzo zależy, ale o której jest gotów zapomnieć w zamian za... lukratywną posadę.

Z kolei jeden z czeskich posłów, jadący samochodem w stanie wskazującym na spożycie, tłumaczył potem obywatelom że niczego nie pił, a alkohol znalazł się w jego organizmie prawdopodobnie na skutek spożycia większej ilości tik-taków. Tego chyba nie trzeba tłumaczyć...

03:00