"To miasto staje się symbolem smutku". W ten wymowny sposób szef polskiej dyplomacji określił Nowy Jork. W trakcie wczorajszej katastrofy amerykańskiego Airbusa Włodzimierz Cimoszewicz był w Nowym Jorku. Szykował się do przemówienia na sesji Zgromadzenia Ogólnego Narodów Zjednoczonych. Minister Cimoszewicz powiedział RMF, że w budynku ONZ dało się wyczuć atmosferę zagrożenia.

"Jest takie przeświadczenie, nie usunięte ciągle, o groźbie kolejnego uderzenia terrorystów. To wisi nad Nowym Jorkiem, na Stanami Zjednoczonymi. (...). Natychmiast podjęto szczególne środki ostrożności. ONZ został praktycznie całkowicie odcięty od świata. Wyglądało to jak obóz warowny. Niektórzy ludzie, włącznie z ministrami spraw zagranicznych, nie byli wpuszczani do budynku, dlatego ja nie mogłem odbyć spotkania z ministrem spraw zagranicznych Holandii. Przez pewien czas podawano komunikaty w wewnętrznym systemie komunikacyjnym. Dowiedzieliśmy się więc, że przestrzeń powietrzna nad Nowym Jorkiem została zamknięta i oczywiście każdy z nas, planujący podróż do Europy, pomyślał co będzie dalej” – mówił Cimoszewicz. Podczas sesji Zgromadzenia ONZ w Nowym Jorku, szef resortu przypomniał, że Polska od samego początku stanęła po stronie międzynarodowej koalicji antyterrorystycznej. Podkreślił, że Polacy, którzy w przeszłości kilkakrotnie zawiedli się na swoich sąsiadach i sojusznikach doskonale rozumieją słowa: lojalność i sojusz.

Szef polskiej dyplomacji jest teraz w drodze do Polski. Po 11:00 samolot Polskich Linii Lotniczych LOT wyląduje na warszawskim lotnisku Okęcie. Z Nowego Jorku wystartował z trzygodzinnym opóźnieniem.

foto Archiwum RMF

10:00