Ulewne deszcze nawiedziły południową Anglię. Najbardziej dotknięte powodzią są wschodnie i zachodnie hrabstwa Sussexu, gdzie w piątek spadło 150 milimetrów deszczu.

W północnym Yorkshire w nurtach wody zginęła jedna osoba - dziewczyna, która wraz z całą klasą poszła oglądać wezbraną rzekę. Jej koleżanka została uznana za zaginioną.

Służby ratunkowe w dramatyczny sposób musiały wdzierać się do domów. Ratownicy często siłą forsowali zalane drzwi i okna. Ewakuowano już kilka tysięcy osób. Niektóre miasteczka przypominają gigantyczne baseny. O tym jak dużo wody jest na ulicach można się przekonać obserwując znaki drogowe, których jeszcze tylko czubki wystają nad powierzchnię wody. Mieszkańców południowej Anglii ostrzega się przed podejmowaniem zbędnego ryzyka. Mówi się o niebezpieczeństwie epidemii, jako że woda z wylanych rzek zmieszała się ze ściekami i wylanym paliwem.

Tysiące ewakuowanych ludzi liczy na pomoc ze strony rządu. Na swoje szczęście większość Brytyjczyków jest ubezpieczona od powodzi. Prognozy pogody na najbliższe godziny nie przewidują opadów, ale 13 rzek pozostaje nadal objęte alarmem powodziowym.

00:55