Będzie śledztwo w sprawie rzekomego fałszowania akt przez byłego szefa gdańskiej delegatury Urzędu Ochrony Państwa Adama Hodysza. Hodysz miał rzekomo dzięki fałszerstwu doprowadzić do procesu dotyczącego zniknięcia tzw. teczki "Bolka".

Taki pseudonim operacyjny miała nadać SB Lechowi Wałęsie. Prokuratura Apelacyjna w Gdańsku stwierdziła, że tą sprawą ponownie ma się zająć gdańska prokuratura okręgowa, która w lutym odmówiła wszczęcia postępowania.

Przypomnijmy, że Adam Hodysz w 1993 roku został niespodziewanie odwołany z funkcji szefa gdańskiej Delegatury UOP przez ministra spraw wewnętrznych Andrzeja Milczanowskiego. Prezydent Lech Wałęsa przyznał wtedy, że stało się to na jego prośbę. "Zdrada w pewnym momencie jest dobra i trzeba nawet order dać. Ale czy dobrze jest popierać zdradę, kiedy kraj jest wolny" - wyjaśniał wówczas Wałęsa.

Hodysz jako pracownik Służby Bezpieczeństwa nawiązał w 1978 roku kontakt z opozycją antykomunistyczną. Ostrzegał ją między innymi przed wprowadzeniem stanu wojennego. Aresztowany spędził w więzieniu cztery lata. Nieoficjalnie mówiono, że został odwołany ze stanowiska szefa gdańskiego UOP za to, że przekazał realizującemu uchwałę lustracyjną Antoniemu Macierewiczowi tzw.

akta "Bolka".

Na funkcję szefa delegatury gdańskiego UOP Hodysz został przywrócony w kwietniu 1996 roku przez ówczesnego szefa MSW Zbigniewa Siemiątkowskiego z SLD.

Wiadomości RMF FM 15:45, 03:45