Unijne pieniądze na polskie rolnictwo najbardziej zagrożone? – alarmuje z Brukseli korespondentka RMF FM. Jak podkreśla, premierowi Donaldowi Tuskowi na unijnym szczycie po raz pierwszy towarzyszy minister rolnictwa Stanisław Kalemba, by pilnować interesów polskich rolników.

Jak donosi nasza dziennikarka Katarzyna Szymańska-Borginion, w Brukseli ustawiła się długa kolejka państw, które chciałyby naszym kosztem powiększyć swoją pulę na obszary wiejskie. Może więc się okazać, że dopłaty dla polskich rolników w przyszłym roku będą niższe, niż obecnie. Polski rolnik może otrzymać w 2014 roku 30 euro mniej na hektar, jeżeli nie uzyskamy zapisu zezwalającego na wyrównywanie dopłat z krajowego budżetu.

Ponadto Francja i Czechy przewodzą krajom, które chcą "prezentów" na rolnictwo. Istnieje więc zagrożenie, że utracimy kolejne środki na obszary wiejskie.

W listopadzie przewodniczący Rady Europejskiej Herman Van Rompuy już nam obciął około 3 miliardów euro na obszary wiejskie. Problem w tym, że każdy taki "prezent" finansuje w części Polska. Dając innym, trzeba zabrać z puli, którą już nam przyznano w listopadzie.

W delegacji na unijny szczyt po raz pierwszy towarzyszy premierowi Donaldowi Tuskowi minister Kalemba. Jeden z dyplomatów powiedział dziennikarce RMF FM: Ma zagrzewać premiera do walki o rolnictwo.

Katarzyna Szymańska-Borginion dowiedziała się, że podczas wtorkowego posiedzenia rządu w sprawie stanowiska na szczyt, wicepremier Janusz Piechociński zażądał, by premier na szczycie walczył o zgodę Unii na wyrównanie różnic w dopłatach z budżetu krajowego. Teraz rolnik dostaje "na rękę" 240 euro za hektar (pieniądze z unijnej kasy i budżetu krajowego). Ostatnia propozycja budżetowe Hermana Van Rompuy’a zezwala na sfinansowanie w 2014 dopłat wysokości 210 euro za hektar (tylko pieniądze z unijnej kasy). Chodzi więc o uzyskanie na szczycie takich zapisów, które umożliwiają dopłacanie z własnych budżetów do średniej unijnej.

Nie spodobało się to szczególnie ministrowi finansów Jackowi Rostowskiemu, który obawia się powiększenia deficytu. Ministrowie Stanisław Kalemba i Jacek Rostowski towarzyszą więc premierowi w Brukseli i z pewnością będą forsować swoje argumenty. Ważne jednak, by na zewnątrz stanowisko Polski było jednolite i spójne. Jeżeli polskie stanowisko byłoby niespójne, zyskają na tym inni.