W Przemyślu na Podkarpaciu doszło do otwartego konfliktu między kandydatami na prezydenta miasta z listy Sojuszu Lewicy Demokratycznej. Młodzi gniewni starli się z PZPR-owskimi aparatczykami. Konflikt jest na tyle poważny, że rada wojewódzka partii wystąpiła do centrali z wnioskiem o rozwiązanie lokalnych struktur.

Przyczyną partyjnej wojny jest stołek prezydenta miasta Przemyśla. Konflikt wokół „jedynie słusznej kandydatury” wykazał, że w SLD nastąpił podział na starych i młodych członków, niezwiązanych z PZPR.

Jestem zwolennikiem nowej lewicy, gdzie nie ma pozamerytorycznych przesłanek, jest czysta gra – przyczyny niezgody wyjaśnia niedoszły kandydat na prezydenta Franciszek Siewarga. Jako jeszcze urzędujący w Przemyślu szef SLD cieszy się on ogromnym poparciem lokalnych działaczy, szczególnie tych młodych.

Źle się stało, że kandydat struktur miejskich zostaje w jakiś sposób ściągnięty z listy i to nie drogą demokratycznych wyborów, a z innych pozakulisowych powodów – mówią lokalni działacze SLD. Zastanawiają się też, co powiedzieć młodym. Chyba tylko to, że partia wraca do korzeni - twierdzi jeden z nich. I dodaje: Byłem przekonany, że w tej partii najważniejsza jest demokracja, niestety tak nie jest.

Rada Wojewódzka SLD nieoficjalnie popiera innego swojego człowieka wywodzącego się z PZPR. Teraz jednak wiadomo, że obaj kandydaci pogrzebali już swoje szanse na stanowisko prezydenta miasta.

W najbliższym czasie ma powstać nowa struktura oparta na innych nazwiskach, choć niewykluczone, że pojawią się tam zwalczający się nawzajem panowie.

Foto: Archiwum RMF

07:40