Większość krajów UE odrzuciła propozycję KE, żeby pułap cenowy na gaz ustanowić na poziomie 275 euro z MWG. Bruksela się nie spieszy. Propozycja KE została dzisiaj - delikatnie mówiąc - zrównana z ziemią przez grupę krajów na czele z Polską, Hiszpania, Belgią czy Francją.

Posypały się uwagi typu, że to żart, propozycja homeopatyczna czy kosmiczna. Kraje te powiązały swoją zgodę na dwie inne regulacje dotyczące energii ze zgodą na realistyczny pułap. Innymi słowy zamroziły przyjęcie innych regulacji, np. dotyczących solidarności energetycznej czy inwestycji w odnawialne źródła energii dopóki nie pojawi się akceptowalna propozycja pułapu cenowego.

Kraje te domagają się propozycji "realistycznej". Polska chce by to była cena między 170 a 175 euro. To wszystko oznacza, że konieczne będzie kolejne posiedzenie ministrów ds. energii w połowie przyszłego miesiąca.

"Żart" - tak propozycję Komisji Europejskiej dotyczącą tymczasowego ograniczenia ceny na gaz w określonych transakcjach nazwała w czwartek polska minister klimatu i środowiska Anna Moskwa przed rozpoczęciem spotkania unijnych szefów resortów odpowiedzialnych za kwestie energetyki.

Moskwa: Weźmiemy sprawy w swoje ręce

Po spotkaniu minister Moskwa podkreśliła, że nie ma żadnej wątpliwości, że to Niemcy blokują wprowadzenie ceny maksymalnej gazu w UE. Mają na pokładzie Holandię, częściowo ten głos wspiera Dania - dodała. 

Wskazała, że ta grupa jest w mniejszości. Dzisiaj wszyscy deklarowali, również Niemcy, że do 13 grudnia będą nad tym dokumentem konstruktywnie pracować i są gotowi taki dokument opracować. Oczywiście w to wierzymy, niemniej dla pewności weźmiemy sprawy po raz kolejny w swoje ręce - powiedziała szefowa MKiŚ.

Ten dokument już jest. Jakiś czas temu w grupie państw wiodących opracowaliśmy ten dokument, wystarczy wpisać te rozwiązania do tego dokumentu i go przyjąć 13 grudnia. (...) Ten deadline się przesuwa, dzisiaj tym deadline’em jest 13 grudnia - oznajmiła Moskwa. 

Na pytanie, czy Polska "wymusi" głosowanie 13 grudnia szefowa resortu klimatu odpowiedziała, że "absolutnie tak". Nawet jeśli nie będzie tego głosowania na sali, głosowanie pisemne będzie 2-3 dni po - powiedziała.

To skomplikowany dokument, więc być może będzie potrzebne tłumaczenie czy uzupełnienie legislacyjne. Jest to praktyka powszechna przy dokumentach energetycznych - wyjaśniła.

Dodała, że Polska, Węgry, Włochy, również Hiszpania, Litwa i wiele innych państw jest zdeterminowana do tego. Teraz zdecydowanie ci, którzy mówią nie, są w mniejszości. Niemcy nie mówią dziś nie, twierdzą, że są gotowi do dalszej pracy, my mówimy sprawdzam - powiedziała minister Moskwa.

Komisarz ds. energii Kadri Simson tłumaczyła się, że KE ma "ograniczenia" wynikające z rzeczywistości rynku energii a zwłaszcza z uwarunkowań wynikających z bezpieczeństwa dostaw. Simson tłumaczyła, że obawia się, iż taka interwencja może spowodować, że tankowce z gazem zaczną płynąć np. do Azji zamiast do Europy.

Kolejną Radę UE, podczas której ministrowie będą próbowali uzgodnić nowy pułap i przyjąć cały pakiet energetyczny, zaplanowano na 13 grudnia.