Prezydent Jacek Jaśkowiak co kilka dni przedstawia pomysł, który zaskakuje nawet tych, którzy mu sprzyjają. Jego najnowsza propozycja to sprzedaż INEA Stadionu klubowi Lech Poznań. Tyle, że ze wskazanym kupcem prezydent Poznania przed ogłoszeniem pomysłu nie rozmawiał.

Miejski stadion został przygotowany na Euro2012 kosztem 700 milionów złotych. Obecnie obiektem zarządza należące do klubu konsorcjum Marcelin Management (MM). MM ponosi koszty funkcjonowania stadionu (około 7 mln zł rocznie), a zarabia głównie na wynajmie. Miasto Poznań zarabia otrzymując od konsorcjum rocznie 600 tysięcy złotych za dzierżawę plus opłaty za dni meczowe w rozgrywkach Lecha w europejskich pucharach.

Do 2013 roku urząd miasta dostawał więcej, ale obecnie sytuacja Poznania jest i tak zdecydowanie lepsza, niż we Wrocławiu czy Gdańsku, gdzie miasta dopłacają do utrzymania stadionów też zbudowanych na Mistrzostwa Europy.

Jacek Jaśkowiak najwyraźniej nie znał szczegółów, bo w wywiadzie dla Faktu zapowiedział sprzedaż stadionu Lechowi argumentując to tym, że żaden inny klub i tak nie korzysta z tego obiektu. Jak ustalił RMF FM, ta wypowiedź została udzielona przed spotkaniem z władzami sportowego klubu. Zapewne dopiero wtedy urzędujący od dwóch miesięcy prezydent poznał zasady umowy między miastem a klubem.

Lech Poznań nie zareagował od razu na informację o chęci sprzedaży stadionu, bo taka propozycja z pewnością go zaskoczyła. Rzecznik Lecha Poznań powiedział dziennikarzowi RMF FM, że obecna sytuacja jest korzystna dla wszystkich stron.

Podatnicy nie dopłacają do stadionu, bo miasto otrzymuje od nas pieniądze za dzierżawę, a bieżące koszty funkcjonowania obiektu ponosimy my - powiedział Łukasz Borowicz. 

Pomysł sprzedaży stadionu jest kolejnym zaskakującym ze strony Jaśkowiaka. Do jego dokonań wpisuje się m.in. usunięcie z urzędowych dokumentów symbolu know-how, który w ciągu ostatnich lat stał wizytówką Poznania w Polsce i na świecie. Kilka dni temu prezydent Poznania ogłosił chęć powiększenia miasta o sąsiednie gminy - nawet ci, którzy popierają te ideę, twierdzą, że rzucając ten pomysł mimochodem Jaśkowiak spalił go i utrudnił rozmowy z sąsiednimi samorządami.

(pj)