W nowej ordynacji wyborczej do parlamentu nie będzie zapisu dotyczącego listy krajowej - zadecydował wczoraj Sejm. Posłowie będą wybierani do parlamentu w wielomandatowych okręgach wyborczych. Nowa ordynacja jest korzystna dla małych i średnich partii.

Posłowie zdecydowali także, iż partie będą finansowane z budżetu. Temu zdecydowanie sprzeciwiła się Elżbieta Radziszewska z Platformy Obywatelskiej. "Jak ci posłowie, którzy dzisiaj poprą finansowanie partii z budżetu państwa, jutro po wyjeździe do swoich okręgów wyborczych spojrzą w oczy własnym wyborcom?" - pytała Radziszewska. Natomiast według szefa PSL Jarosława Kalinowskiego finansowanie partii z budżetu powinno wyeliminować korupcję w polityce.

Obecna ordynacja przewiduje, że do Sejmu wchodzą ci posłowie, którzy nie uzyskali wystarczającego poparcia w swoich okręgach, ale zostali umieszczeni na liście krajowej. W wyborach do Sejmu będzie obowiązywała metoda przeliczania głosów na mandaty, korzystna dla małych i średnich ugrupowań (tzw. zmodyfikowana metoda St. Lague'a.). Zdaniem Jacka Rybickiego wiceprzewodniczącego AWS nowy sposób przeliczania głosów jest bardziej sprawiedliwy. "Dziś, kiedy scena polityczna w Polsce nie jest jeszcze ukształtowana, powstają nowe podmioty, tworzą się nowe układy, nowe koalicje polityczne, wydaje się, że w większej mierze trzeba przyjąć system, który odzwierciedla głosy wyborców" - powiedział Rybicki. Takie rozwiązanie nie podoba się jednak SLD: "Uchwalanie ordynacji wyborczej pod wyniki sondaży to skandal. Uważam, że jeżeli zmieni się system liczenia głosów, to będzie to niebezpiecznym precedensem jako, że każde ugrupowanie, które będzie dysponowało większością w Sejmie będzie mogło napisać ordynację pod własne potrzeby." – uważa szef SLD, Leszek Miller, wczorajszy gość Krakowskiego Przedmieścia 27.

Obecnie obowiązuje metoda, premiująca silne i duże partie. Nowa metoda pozbawiła Sojusz 20 mandatów. Sejm nie przyjął poprawki, aby na listach wyborczych do Sejmu było co najmniej 30 procent kobiet.

foto RMF FM

06:30