Za kilka dni rolnicy z podlaskiego, których gospodarstwa dotknęły majowe przymrozki lub susza, dostaną tak zwane kredyty klęskowe.

Wypłaty ruszą dzięki podpisanej wczoraj zgodzie na limity dopłat. Ustalenia takich limitów domagały się Bank Gospodarki Żywnościowej, Bank Unii Gospodarczej i Bank Zachodni. Prezes Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa Mirosław Mielniczuk zgodził się na łącznie dziewięć milionów siedemset tysięcy złotych. Jak szybko pieniądze trafią do rąk rolników - zależy już tylko od banków. W każdym razie mogą już one uruchomić wypłaty. Tymczasem prezes Podlaskiej Izby Rolniczej Krzysztof Tołwiński obawia się, że w rzeczywistości rolnicy nie skorzystają w pełni z pomocy finansowej. "W rozporządzeniach istnieją np. zapisy, że za kredyt klęskowy rolnik może kupić paszę treściwą, a nie siano czy kiszonkę, kiedy nam właśnie o takie pasze chodzi" - powiedział Tołwiński. Dodajmy, że dotychczas wojewoda podlaski skierował do Ministra Rolnictwa 3700 wniosków o przyznanie kredytu - 2500 zostało już zaakceptowanych.

Tymczasem zdaniem Andrzeja Leppera rząd nie jest przygotowany do walki z klęskami żywiołowymi. Podczas czwartkowego posiedzenia Rady Krajowej Samoobrony jej lider przypomniał, że konstytucja wspomina o zwrocie strat majątkowych. Zdaniem Leppera powinno się pojawić rozporządzenie, na mocy którego wyrównywane byłyby straty poniesione w wyniku powodzi czy suszy. Lider Samoobrony podkreślał też, że dotkniętym klęską żywiołową nie potrzeba preferencyjnych kredytów tylko bezzwrotnych pożyczek i pomocy socjalnej. Samoobrona będzie tymczasem zbierała pasze, siano i słomę dla rolników z terenów objętych suszą. Każdy członek Samoobrony został zobowiązany do odłożenia ze żniw przynajmniej stu kilogramów zboża. Andrzej Lepper zapewnił, że pomoc trafi do wszystkich, a nie tylko do sympatyków związku.

Wiadomości RMF FM 03:45